hm. Ryszard Dyjakon HR

ryszard_dyjakonSnując refleksje wokół Jubileuszu „Mechanika”, szkoły, która jak każda jest odpowiedzialna za organizację prawidłowego procesu dydaktyczno-wychowawczego, nie można pominąć istotnego wkładu w to dzieło mgra inż. Ryszarda Dyjakona, harcmistrza. Splot okoliczności życiowych sprawił, że z osobą druha Ryszarda zetknąłem się na początku lat 60-tych ubiegłego wieku.

Rozpoczynałem wtedy naukę w zasadniczej szkole zawodowej przy ówczesnej ulicy Fornalskiej (Wileńskiej). Wychowawcą klasowym był właśnie prof. Dyjakon. Oprócz ciekawych i urozmaiconych lekcji elektrotechniki, ubarwianych różnymi charakterystycznymi słowami posiłkowymi jak np. „chorobcia”, „wróć”, czy „cud, miód i ultramaryna”, nie ukrywał swojej pasji, którą było harcerstwo. Przybliżał nam prawo harcerskie, zachęcał aby wstępować w szeregi ZHP, nęcił udziałem w wakacyjnych obozach. Wnet się przekonaliśmy, że nie rzucał słów na wiatr, żył zgodnie z głoszoną dewizą słowności i prawdomówności.

Upór i konsekwentne dążenie do celu druha Ryszarda owocowały tym, że „Mechanik”, jako jedna z niewielu szkół, organizował swoje obozy harcerskie zarówno latem jak i zimą. Oczywiście komendantem bywał wtedy druh Dyjakon. Nic dziwnego, że do szkolnej organizacji ZHP nie brakowało chętnych. Piszący te słowa również do tych wybrańców należał. Pomimo upływu wielu lat, ciągle w pamięci są żywe wspomnienia zdarzeń i osób związanych z działalnością harcerską w szkole. Pamięcią ogarniam między innymi obozy nad morzem w Dźwirzynie, w Szaflarach koło Zakopanego czy w Niestachowie koło Kielc. Obozy harcerskie przybliżały uczestnikom ciekawe i zróżnicowane krajobrazowo oraz kulturowo regiony kraju. Były okazją do wzajemnego bliższego poznania oraz zawiązania przyjaźni.

Warto pokusić się o refleksje, wspomnienie niektórych zdarzeń i osób z tamtych lat. Przykładowo na obozie letnim w Niestachowie koło Kielc kwatermistrzem był absolwent „Mechanika”, student politechniki, druh Marek Pytlik. Nawiasem dodam, że był synem znanego małżeństwa- państwa Pytlików, którzy wiele lat kierowali internatem należącym do szkoły, przy ulicy Lwowskiej (szkoła Słoneczko). Kwatermistrz, druh Marek zaopatrywał uczestników obozów w potrzebne artykuły spożywcze terenowym samochodem typu „GAZ”, który był własnością szkolnej organizacji ZHP. Była to wspaniała reklama na kółkach szkoły i działalności harcerzy „Mechanika”.

Na obozie letnim w Szaflarach koło Zakopanego bliżej poznałem również absolwenta naszej szkoły druha Józefa Trzionkę. Był związany z Komendą Hufca ZHP w Raciborzu, która mieściła się przy ulicy Ogrodowej. Działalność terenowa druha Józka została dostrzeżona w Komendzie Chorągwi w Katowicach a następnie również w stolicy. Bowiem w latach 70-tych ubiegłego wieku pracował w Głównej Kwaterze ZHP w Warszawie. Miedzy innymi był współorganizatorem Olimpiady Wiedzy Technicznej. Mobilizowało to zarówno naszych uczniów jak i nauczycieli do udziału oraz jak najlepszego zaprezentowania się na poszczególnych szczeblach tej olimpiady. Zaowocowało to dużymi sukcesami.

Uczniowie naszej szkoły kwalifikowali się nie tylko do etapu drugiego, czyli wojewódzkiego, ale również centralnego. Szczęśliwcami, którzy zdobyli indeks na uczelnię techniczną byli miedzy innymi uczniowie Piotr Grabka, Tadeusz Mencel, Andrzej Krupa. Nie znam dalszych losów pana Tadeusza, może uświetni swoją osobą jubileusz szkoły i uzupełni brakujące fragmenty życiorysu. Pan Piotr po skończeniu studiów, podjął pracę w „Rafako”. Jako dobrze zapowiadający się konstruktor został wydelegowany na Zachód, jak się wtedy mówiło, celem podniesienia swoich umiejętności, jak sądzę do poziomu czołówki światowej. Młody, zdolny inżynier, podjął decyzję pozostania na tym Zachodzie bodajże w Szwajcarii. Może i on zechce zjawić się na uroczystościach 60-lecia szkoły i sprostować lub uzupełnić nasze skąpe, a z pewnością ciekawe informacje życiowe i zawodowe. Pan Andrzej, bliska mi osoba z tego chociażby względu, że pochodzi z mojej rodzinnej miejscowości. Ponadto znam zacną rodzinę pana Andrzeja, w której wszyscy garnęli się i garną nadal do wiedzy. Pan Andrzej również ułożył sobie życie na Zachodzie Europy, z tytułem doktora w branży technicznej. Wśród osób, które poznałem na niwie harcerskiej, absolwentów „Mechanika”, chciałbym jeszcze wspomnieć panów: Sławomira Sywaka, Zbigniewa Girka, Michała Grabe i Władka Rychłego. Oprócz ukończenia studiów technicznych, panowie Ci są znani z dużych osiągnięć pracy zawodowej, prowadzą własne firmy, są mówiąc dzisiejszym językiem biznesmenami, przynoszącymi chlubę „Mechanikowi”. Obecny wojewoda śląski, jest również naszym absolwentem.

Działalność harcerska, szczególnie obozy letnie były okazją do poznania znaczących obecnie dla miasta i powiatu osób, między innymi ratownikami nad morzem swego czasu byli pani dr. Ludmiła Pospiszyl-Nowacka i mgr Wojciech Nazarko, wizytator- mgr Halina Sytnikow (druhna Halinka), oraz kierownik wydziału oświaty- mgr Józef Czekajło, będący absolwentem „Mechanika”. Powyższą dygresją chciałem zauważyć, że nie można pominąć istotnego, wychowawczego aspektu działalności w szeregach ZHP, która to działalność kształtowała określone cechy osobowości, pożądane na odpowiedzialnych stanowiskach. Jedną z nich jest służebna postawa wobec danej grupy społecznej. Myślę, że harcerstwo oprócz przygody życiowej kształtowało prawego i gotowego do służby innym człowieka.

Płaszczyzna wspomnień, ograniczona harcerską przygodą nie pozwala wspomnieć wielu jeszcze zasłużonych dla szkoły propagatorów dobrego jej imienia. Niech mi wybaczą wszyscy, którzy nie zostali wymienieni z nazwiska, ale zapewniam, że grono nauczycielskie i kolejni dyrektorzy szkoły o nich pamiętają i są dumni z osiągnięć swoich absolwentów. Pamiętam też niestety niechlubny okres manipulowania tradycyjnym harcerstwem. W miejscu ZHP powołano, szczególnie w szkołach średnich HSPS. Po latach zorientowałem się, że był to odłam tzw. Czerwonego Harcerstwa, którego powołanie zainicjował śp. Jacek Kuroń. Zburzyło to wypracowany latami program działania harcerstwa, które swój początek bierze ze skautingu. Działalność harcerstwa w szkołach średnich zaczęła kuleć. Nie mógł się odnaleźć w nowej sytuacji druh Ryszard Dyjakon. Zaczął się odcinać od działalności nowego oblicza ZHP. Mimo, że miał prawo do tego by korzystać z zasłużonej emerytury i „odpuścić” sobie działalność społeczną, to oprócz zaangażowania politycznego w ruch „Solidarności”, stał się zwolennikiem ZHR, czyli Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Czas jednak upływał nieubłaganie, druh Dyjakon zaczynał odczuwać skutki pracowitego i długiego życia. Widywaliśmy się ostatnio już tylko na spotkaniach wigilijnych organizowanych przez szkołę. Wiadomość z 11 listopada 2004 o jego śmierci była dla nas dużym i przykrym zaskoczeniem.

Kończąc swoje wspomnienia harcerskiego epizodu pracy zawodowej w „Mechaniku”, chciałbym jeszcze wymienić nauczycieli – instruktorów, opiekunów Szczepu Szkolnego ZHP oraz drużyny harcerskiej. Byli to m.in. druhowie: Jan Kalabiński, Jerzy Gizowski, Józef Czekajło, Czesław Zwierz, Aldona Krajewska, Jan Cieślak i snujący te refleksje

Jan Psota

//]]>